Minusy wprowadzenia ustawy dotyczącej zakazu handlu w niedzielę
Niestety od niedawna została wprowadzona w Polsce ustawa o zakazie handlu, która obowiązuje od stycznia. Warto dodać, że tylko 11 państw ma ograniczenia ogólnopaństwowe lub lokalne. A większość z 28 krajów nie robi obywatelom żadnych zakazów w tym aspekcie.
Nowe zasady
W 2018 roku według nowej ustawy będzie aż 39 niedziel w których sklepy będą zamknięte. Zakłada ona, że w obecnym roku sklepy będą zamknięte w dwie niedziele w miesiącu, w 2019 roku – w trzy niedziele w miesiącu, natomiast w 2020 roku wolnych będzie tylko siedem – przedświąteczna niedziela w styczniu, kwietniu, czerwcu i sierpniu.
Ustawa sejmowa ogranicza też godziny otwarcia sklepów. W Wielki Piątek 31 marca godziny handlu skrócono do 14. Piekarnie, kawiarnie oraz cukiernie, które sprzedają własne wyroby będą mogły być czynne w niedziele wolne od handlu. Ustawa nie dotyczy także sklepów internetowych, punktów na dworcach oraz lotniskach. Małe sklepy również mogą być czynne, musi w nich tylko pracować właściciel.
Gdzie jest podobnie?
Polska jest jedenastym państwem Unii Europejskiej, w których obowiązują ogólnopaństwowe lub lokalne ograniczenia dotyczące handlu w niedzielę.Taki restrykcyjny zakaz obowiązuje w Niemczech, otwarte mogą być jedynie sklepy dworcowe, bazary i stacje benzynowe. Podobnie jest w Austrii, Norwegii i Szwajcarii.
Ograniczenia obowiązują także w Grecji, Belgii, Francji, Luksemburgu, Norwegii, Holandii i Wielkiej Brytanii. Przykładowo w Szwecji zamknięte są sklepy, w których sprzedaje się alkohol.
Zakaz handlu w niedziele obowiązywał również na Węgrzech, ale w 2016 roku parlament zmienił przepisy ze względu na duży sprzeciw społeczny.
Praktycznie bez ograniczeń zakupy w niedzielę można robić w małych, jak i dużych sklepach: w Bułgarii, na Cyprze, w Czechach, Chorwacji, Włoszech, Danii, Estonii, Finlandii, Irlandii, Litwie, Łotwie, Malcie, Rumunii, Słowacji oraz Słowenii.
Minusy wprowadzenia ustawy
Według mnie wprowadzenie takiego zakazu jest bez uzasadnione, ponieważ każdy z nas by powinien móc robić zakupy kiedy chce, a nie żeby z góry narzucała nam to władza. Dla osób, które pracują cały dzień od poniedziałku do soboty ciężko jest wygospodarować czas na zakupy. Trzeba się wtedy gonić. A jak pojedzie się do sklepu w godzinach wieczornych to na półkach w sobotę nie ma połowy owoców, czy warzyw.
Bardzo dużo osób miało/ ma szkolenia w niedzielę w dużych miastach, więc jak ktoś jechał na nie przed wprowadzeniem ustawy, to mógł w czasie przerwy pochodzić sobie po galerii i kupić np. bluzkę, czy sukienkę. Zwłaszcza była to okazja dla osób ze wsi, bo nie mają oni takich sklepów na co dzień.
Ponadto osoby, które znam osobiście i pracowały w marketach spożywczych, czy sklepach odzieżowych bardzo narzekają na to, ponieważ wtedy mogli za przepracowaną niedzielę mieć dzień wolny w tygodniu i załatwić np. sprawy urzędowe albo gdzieś pojechać. Dniówka płacona w niedzielę była także płacona 100%. Nie narzekali w sklepach na brak chętnych, każdy chciał pójść wtedy do sklepu, bo i tak było mniej w nich ludzi.
Studenci mieli także więcej możliwości zarobku w niedzielę w sklepach albo jako hostessa przy reklamowani produktów. Teraz odpadł im jeden dzień pracy.
Minusem jest także to, że w miejscach turystycznych jest teraz bardzo dużo osób i nie da się spokojnie nic zwiedzić. Ludzie, którzy byli przyzwyczajeni to zakupów w hipermarketach teraz gdzieś jadą, bo nie mają co robić.
Reasumując, w Polsce było dobrze, a zmienili to na gorsze. Z góry jest to narzucanie tego, co my – obywatele mamy robić. Nie jesteśmy także takim bogatym państwem, jak Niemcy, Szwajcaria, czy Austria. W innych bogatszych od nas nie ma takich obostrzeń, jak w Szwecji, czy Danii.