Zanim się pojawiłeś – recenzja filmu
Niedawno byłam w kinie na filmie pod tytułem. „Zanim się pojawiłeś”. Była to bardzo wzruszająca i poruszająca historia o miłości i sile życia.
Film został nakręcony na podstawie książek napisanych przez Jojo Moyes. Autorka samodzielnie napisała scenariusz filmu, dzięki temu jest on odwzorowany prawie w stu procentach.
Wrażliwość serca
Główna bohaterka – Louisa Clarke ma 26 lat, toczy spokojne życie, mieszka w małym miasteczku z rodzicami, dziadkiem oraz siostrą samotnie wychowująca dziecko. Pracuje w kawiarni, spotyka się z długoletnim chłopakiem. Pewnego dnia traci pracę i jej życie się odmienia o sto osiemdziesiąt stopni. Udaje się do Agencji Pracy i pan proponuje jej pracę jako opiekunka do osoby niepełnosprawnej. W ten sposób poznaje młodego chłopaka – Wiila, który został sparaliżowany w wypadku. Louisa zostaje jego opiekunką i jej życie się zmienia. Próbuje się z nim zaprzyjaźnić, aż w końcu zakochują się w sobie.
Okrutny los
Will Traynor przed wypadkiem był bogaty, miał świetną pracę, piękną dziewczynę u swojego boku. Uwielbiał podróżować, uprawiać różne sporty. Pewnego dnia, gdy wychodził z domu, został potrącony przez motocykl pędzący wprost na niego… Obudził się w szpitalu i już na zawsze został przykuty do łóżka. Wyrok brzmi: całkowity paraliż ciała. Nie potrafił zaakceptować sytuacji, w jakiej się znalazł. Po starym życiu pozostały tylko zdjęcia i wspomnienia. Po dwóch latach jego opiekunką została Lou, która robi wszystko, żeby Will pokochał życie na nowo. Pomiędzy bohaterami czuć chemie, po pewnym czasie zakochują się w sobie. Niestety Will ma już swoje plany.
Film jest bardzo emocjonalny i jeśli obejrzycie go od początku do końca, to na pewno się wzruszycie i popłaczecie. Jest to historia o smutku, miłości i życiowych wyborach. Przez długi czas jej nie zapomnicie, dlatego uważam, że jest to jeden z lepszych melodramatów ostatnich lat.